Menu strony

     Strona główna
     Mapa strony
     Kontakt
      wiktorzajkiewicz@post.pl

    Zwierzyna łowna

     Łoś
     Jeleń
     Tchórz
     Daniel
     Sarna
     Muflon
     Dzik
     Lis
     Borsuk
     Jenot
     Kuna
     Norka amerykańska
     Zając szarak
     Dziki królik
     Jarząbek
     Bażant
     Kuropatwa
     Czapla
     Słonka
     Łyska
     Dzika gęś
     Dziki gołąb

    Psy myśliwskie

     Beagle
     Terier
     Na co polować jesienią
     Golden Retriever
     Jamnik
     Pies gończy
     Pointer
     Seter irlandzki
     Springer Spaniel
     Pies na polowaniu
     Wyżeł niemiecki

    Potrawy z dziczyzny

     Potrawy z jelenia
     Potrawy z zająca
     Potrawy z ptactwa
     Potrawy z dzika

    Inne

     Celowniki noktowizyjne
     Ranking wiatrówek długich
     Nowości na sezon myśliwski
     Rodzaje snajperek ASG
     Jakie noże do kuchni
     Zachowanie zwierząt
     Polowania Zbiorowe
     Kolimator a luneta?
     Sklep internetowy z bronią
     Trening bezstrzałowy
     Gadzety na survival
     Utylizacja czy kremacja
     Nasadka noktowizyjna
     Deklaracja dl-1
     Co to jest termowizor
     Jak się nie zgubić
     Jak polować na dziki
     Noktowizja myśliwska
     Jaki teleskop do obserwacji
        zwierzyny wybrać?

     Rodzaje sejfów na broń
     Sejf klasa S1
     Szafa S1 - ile kosztuje
     Klasyfikacja broni
     Akcesoria wędkarskie
     Jak wybrać lornetkę
     Głos myśliwego
     Sklep myśliwski Ełowy
     Polska broń strzelecka
     Jaka szafa na broń
     Łowiectwo
     Polowanie
    Jak zostać myśliwym? Poradnik nowego myśliwego Jak zostać myśliwym
     Jak smażyć mięso
     Broń myśliwska
     Rozwój psów myśliwskich
     Buty dla myśliwych
     Radiotelefony Hytera
     Pryzmat w lornetce
     Szafy metalowe
     Fazy księżyca
     Ochrona zwierzyny
     Obwód Łowiecki
     Strzelectwo myśliwskie
     Artykuły
     Astma Łódź
     Testy - pytania egz.
     Humor myśliwski
     Galeria


Głos myśliwego

Wszyscy lubią jeść mięso, ale mało kto zastanawia się nad tym, skąd ono się bierze. Przyzwyczailiśmy się kupować mięso i jego przetwory w sklepach i marketach, gdzie dostarczane jest ono z ferm, w których zwierzęta faszerowane są hormonami, antybiotykami i różnymi odżywkami. Proces ten ma na celu uzyskanie w jak najkrótszym czasie, jak największej ilości mięsa, dlatego po uzyskaniu odpowiedniej masy zwierzęta są masowo zabijane i przez sieć dystrybucji trafiają do naszych garnków.

Niektórzy uważają (nie bez racji), że proces ten to już nie hodowla, to produkcja. Rozwinięty przemysł mięsny powoduje, że mięso jest na wyciągnięcie ręki, jemy go nie tylko zbyt dużo, ale też, niestety marnotrawimy. Wynika to z łatwości kupowania, nikt nie zastanawia się, że była to żywa istota, która została uśmiercona w okrutny sposób. Może osoby krytykujące łowiectwo powinny odwiedzić rzeźnie? Chociaż, każdy kupując mięso w markecie w jakiś sposób przyczynia się do tak brutalnego traktowania zwierząt.

Polowanie, w przeciwieństwie do kupowania mięsa wymaga czasu, wiedzy, doświadczenia i poświęcenia (mróz, deszcz, komary, kleszcze, itp.). Upolowane samodzielnie mięso bardziej się ceni, nie zmarnuje się nawet kawałka. O tym ostatnim wiedzą nawet podwórkowi hodowcy kur, którzy wręcz celebrują spożywanie rosołu i mięsa z nich. Myśliwi są wielką pomocą dla naszego środowiska, rolników i przyrodników. Gdyby nie istniały koła łowieckie, kto wypłacałby rolnikom odszkodowania za szkody wyrządzone przez dziką zwierzynę?

Jeśli ktoś jest przeciwko łowiectwu, niech wskaże kto będzie płacił za szkody.

Myśliwi to środowisko, które za własne środki jest w stanie gospodarować nadwyżką zwierzyny (utrzymanie jej optymalnego stanu liczebnego leży w interesie samych myśliwych). W społeczeństwach Austrii, Niemiec, Hiszpanii, całej Skandynawii, ale także u naszych południowych sąsiadów na Słowacji i Węgrzech istnieje społeczny szacunek do myśliwych, chociaż ich liczebność w każdym z tych krajów jest o wiele wyższa niż w Polsce. W Polsce niestety łowiectwo jest często krytykowane, a najczęściej wynika to ze zwykłej niewiedzy. Przeciętny Polak częściej chodzi po betonowym chodniku niż po naturalnej ziemi, zwierzęta też częściej widzi w telewizji czy w internecie niż na żywo. Dzieci nawet nie interesują się przyrodą, współczesność skazuje je na życie w domu, gdzie większość czasu spędzają przed komputerami. To przed komputerem i telewizorem kształtuje się ich "wrażliwość", zgodnie z którą ich chomik czy rybka w akwarium nie zdychają, tylko umierają jak na przykład ich dziadkowie.

Jeszcze nie tak dawno słowo umrzeć dotyczyło tylko człowieka (z fauny i flory umierały tylko pszczoły i drzewa). Wszystko to powoduje wypaczenie rzeczywistości, i gdy do tego "wyidealizowania" wkrada się zabijanie zwierząt, ty czynność ta jawi się jako barbarzyństwo. Tymczasem przez TV i internet zabijanie i przemoc wobec ludzi już nie szokuje, ba! przyciąga widzów! Natomiast zastrzelenie przez myśliwego psa zagryzającego sarny w lesie jest powodem do medialnego linczu na całym środowisku myśliwych. A kto ma chronić zwierzęta przed psami ich nieodpowiedzialnych właścicieli? Dużą rolę w manipulacji odczuciami mas odgrywają niektóre media, które myślistwo zwykły przedstawiać zawsze w negatywnym świetle. Dla nich ambony (drewniane budki do polowań) są ciekawszym materiałem na reportaż, niż paśniki pełne siana czy mnóstwo karmy dostarczanej zwierzynie w okresie zimowym. Tzw. "ekolodzy" uważają, że dokarmianie jest zbędne, że zwierzęta sobie poradzą, ale to myśliwi robią wszystko, aby tak było naprawdę.

Pewien naukowiec stwierdził kiedyś, że gdyby miał inwestować pieniądze w ochronę przyrody, to dałby je myśliwym, bo nikomu innemu na świecie nie zależy bardziej na tym, żeby zwierzyny było dużo. Niestety spora część moich rodaków myśli, że myśliwy tylko strzela ile chce, do czego chce, a mięso zabiera za darmo. Oczywiście wynika to z braku podstawowej wiedzy o gospodarce łowieckiej, jej planowaniu i realizacji. To wszystko powoduje, że każdy wie jak wygląda panda, koala czy żyrafa, a mało kto wie, że jeleń i sarna to dwa osobne gatunki zwierząt. Nawet w Szkole Podstawowej uczy się (chyba nadal) o rozmnażaniu jakiegoś pantofelka, a dzieci później pytają się "czy taki żubr to jest roślino, czy mięsożerny?)

A'propos gospodarki, w Holandii tamtejsze lobby "ekologów" doprowadziło do tego, że do dzikich gęsi nie wolno strzelać, dlatego aby uniknąć szkód na polach (zboża ozime) są one tysiącami wyłapywane w sieci, gazowane i utylizowane, natomiast w okresie lęgowym jaja gęsi są smarowane olejem, aby nie dopuścić do wylęgu. I to wszystko w imię humanitaryzmu. Myśliwy do takich metod nigdy nie przyłożyłby ręki. To tak pod rozwagę.

Artykuł ukazał się w styczniowym numerze "Głosu Łodzi" pod tytułem "Głos myśliwego". Artykuł autorstwa Dariusza Antkiewicza

W lutowym numerze "G.Ł" ukazał się list czytelnika, wraz z odpowiedzią autora: "Pragnę wyrazić swoją wątpliwość w kwestii gospodarki łowieckiej, tu posłużę się przykładem lwa, który jest naturalnym selekcjonerem zwierząt słabszych. Moim zdaniem myśliwy nie ma szans, aby mu dorównać. A drugie pytanie dotyczy trofeów łowieckich. Otóż nie raz widziałem wystroje pałaców, czy wytwornych willi, w których wyeksponowane były rogi jelenia. Zawsze były to okazałe "wieńce", po czym wnoszę, że jelenie które je nosiły, mogły być, że tak powiem rozwojowe. Mam nadzieję, że Pan Dariusz zaspokoi moją ciekawość".

Odpowiadając na kwestię pierwszą - odpowiednikiem lwa pod naszą szerokością geograficzną jest wilk, który redukuje zwierzynę słabszą, tyle, że wbrew powszechnym opiniom jego ofiarą nie padają osobniki stare czy chore, ale młode cielęta i dojrzałe silne łanie w stanie cielnym. Myśliwy - w przeciwieństwie do naturalnego drapieżnika dokonuje selekcji pod kątem przyszłości reprodukcyjnej danego gatunku w jego obwodzie łowieckim. Ponadto drapieżnik nie liczy się z okresem ochronnym określonego gatunku, a tym bardziej limitem sztuk do pożarcia na określonym obszarze.

Odpowiedź na drugie pytanie jest bardziej złożona. Rzeczywiście, szczególnie w TV widzi się podobne obrazy, jednak najczęściej są to okazy upolowane w okresie międzywojennym a nawet wcześniej, dlatego nie ukrywam, że trochę trudno jest mi się do tego odnieść. Dawniej polował każdy ziemianin na zasadzie jego grunty - jego zwierzyna. Dziś trofea upolowanej zwierzyny (jeleń, daniel, sarna) są po sezonie obowiązkowo okazywane przed Komisją Zarządu Okręgowego PZŁ, gdzie w przypadku przedstawienia nieselekcyjnego kompletu (poroże z wytrawioną czaszką i żuchwą) myśliwy może być pozbawiony prawa do polowania na określony gatunek, nawet na kilka lat. Po takim okazaniu poroża są przewiercane (w dyskretnym miejscu), co uniemożliwia ponowne okazanie tego samego egzemplarza. Oczywiście nie każdy myśliwy jest selekcjonerem, ci którzy nie mają uprawnień selekcjonerskich nie otrzymują pozwolenia polowania na osobniki męskie zwierzyny płowej. Zdarza się i współcześnie pozyskiwanie jeleni o okazałym porożu, ale z widocznymi dla selekcjonera cechami uwsteczniania się, potwierdzającymi podeszły wiek osobnika. Cechy te potwierdza stan uzębienia -jego wytarcie, które u zwierzyny płowej postępuje jednakowo. Jak wiadomo u ludzi stan uzębienia w dużej mierze uzależniony jest o dbałości o nie, dlatego wiek właściciela nie zawsze przekłada się na ich stan. Współcześnie u myśliwych widzi się raczej trofea z wyraźnymi oznakami selekcyjnymi, np. dwie ubogie tyki (rozgałęzienia), bądź jedna silna a druga zwyrodniała itp.